niedziela, 19 lipca 2015

the maze is a code

alayna alyssa ryder
po prostu
rozpruwaczka


 W.I.C.K.E.D IS GOOD



     Dziewiętnastolatka, w Strefie od niecałych dwóch lat. Więcej myśli niż mówi, więcej widzi niż słucha. Arogancka, bezczelna jednostka indywidualna, ku niezadowoleniu Streferów - nie pała pomocą, ale również nie szkodzi. Priorytet? Poukładać sobie ten pierdolnik w głowie. Obserwuje, wyciąga wnioski, przygląda się żukolcom i świeżakom, zagląda Zwiadowcom przez ramię i bardzo chce przestudiować Pokój Map. Uznawana za agresywną wariatkę, chociaż więcej w niej znudzenia niż gwałtowności. Często milczy i jest raczej obojętna, ale mimo wszystko miła, dopóki ktoś nie zajdzie jej za skórę. Do wielu spraw podchodzi sceptycznie i ma w zwyczaju wyrażać swoje zdanie w najmniej subtelny sposób.

__
wracam!
klikamy w imię, dostajemy link.
dzień dobry. 
wątki:      Minho ▪ Cahir 



sobota, 18 lipca 2015

I'm not crazy, my reality is just different from yours


19 lat || łowca  || ,, 6 lat w tym piekle to trochę za dużo " || powiązania || 
Cahir ~bo nie pamięta jak się nazywał naprawdę
- Jak się czuje?
- Obchodzi to pana?
- Nie. Racja, ale pamięć stracił?
- Potrafi tylko się komunikować po angielsku i tym ... języku słowian.
- To dobrze, będzie moją małą zabaweczką. Jestem ciekaw ile wytrzyma.
- Doprawdy... nawet na pana coś takiego jest zbyt okrutne panie dyrektorze...

nagranie jednej rozmowy w organizacji Dreszcz




-Błagam  nie pytaj mnie o co chodziło, nie zadawaj mi już tych pytań. Tak, tak zmienili moje wspomnienia, tak można tak zrobić... przecież mnie widziałaś więc po cholerę ciągle o to pytasz Jane!? 

Dlaczego ja mam na sobie takie dziwne ciuchy i gdzie mój miecz... Ciri, muszę ją ratować! Geralt! Chodź! Geralt? Gdzie jesteś? Co to za miejsce? Kim jestem? Jestem Cahir Mawr Dyffryn aep Ceallach .. ale jak to nie mogę się tak nazywać!? O czym ty gadasz?!  

Chcę być sam, boli mnie wszystko odczepcie się! 




uwolnił się 


-No to teraz jak się nazywasz?
- Cahir
- Ty naprawdę jesteś szalony, przecież powiedziałeś, że już pamiętasz wszystko
- Chcą zrobić ze mnie Cahira? Dobrze, ale ja nie zginę, może jestem szalony, ale ucieknę...

You're my angel, protect me, please


Natasha ~ 20 lat ~ dwa tygodnie w strefie ~ kucharz
pamiętnik ~ powiązania

Był ciepły słoneczny dzień, kiedy zielonooka obudziła się w ciasnym pomieszczeniu. Usłyszała dziwny dźwięk, a stalowa ściana otworzyła się. Na ''zewnątrz'' stała grupa ludzi, obok niej walały się różne produkty spożywcze ubrania, ona miała związane ręce. Krzyknęła, wstała, potknęła i zemdlała. Ponownie ogarnęła ją nicość. Obudziła się na białym łóżku. 
- Nic Ci nie jest? - usłyszała pytanie. Uniosła się na łokciach rozglądając dookoła. Jasne pomieszczenie, jak sala szpitalna. 
-Gdzie jestem? Kim jestem? - odpowiedź na te dwa pytania, a raczej na jedno była dość długa i skomplikowana
*** 
- ...sama musisz nam powiedzieć kim jesteś - dodał mężczyzna po chwili
- Ale ja nawet nie wiem jak się nazywam - westchnęła. - Mogę już stąd iść? - zadała pytanie. ''Lekarz'' pozwolił jej, jednak miała pójść z jakimś opiekunem, on jej wszystko wytłumaczył, co i jak. Przy okazji dostała też imię: ''Natasha''. Jednak z imieniem to trochę inna historia. 
*** 
Na następny dzień padał ulewny deszcz, a ona chciała mimo wszystko urządzić sobie spacer. W deszczu. Tak, inteligencji to można jej wręcz pozazdrościć. ~Odezwała się ta ''mądra''! Jestem mądra, tylko czasami nie pomyślę logicznie! Przy okazji, wybacz, że się uniosłam, nie lubię jak ktoś podważa moją inteligencję... Eee... no to ten, wracając...   Szła zakrywając głowę, kapturem od kurtki, kiedy natknęła się na wysokiego białowłosego chłopaka. Był cały przemoczony, na dodatek stał nieruchomo, jakby na coś czekał. Podeszła do niego
- W porządku? Co robisz w taką ulewę? - zapytała z troską. 
- Czekam. 
- Na co? 
- Nie wiem, po prostu czekam. - powiedział i odsunął się na dwa kroki - Na siostrę, tak mi się zdaje. Zostaniesz nią? - zamurowało ją. 
-Przepraszam, ale ja nie wiem nawet jak się nazywam, jestem tutaj od wczoraj - powiedziała niepewnie. 
- To zostań moją siostrą, będziesz nazywać się Natasha, będę Cię chronił, a ty będziesz mnie wspierać, masz takie ciepłe oczy, patrzysz z troską, jestem świrem, potrzebuję ciepła, jestem Cahir, jestem...
- ... moim bratem - dokończyła za chłopaka podając mu dłoń. Jego słowa sprawiły, że poczuła więź, nawiązała z nim kontakt i tak właśnie żyje w Labiryncie. Opiekuje się swoim ''młodszym bratem''. 
*** 
- Cahir! Gdzie byłeś?! Łowcy wrócili dobre trzy godziny temu! - krzyknęła, kiedy dostrzegła chłopaka w drzwiach. Martwiła się o niego, myślała, że coś mu się stało. 
- Przepraszam, poszedłem nad jezioro, musiałem zmyć krew z rąk - powiedział chłopak spuszczając głowę.  Natasha podeszła do niego i przytuliła ciepło. Znowu dostał ataku szału, na pewno. 
- Spokojnie - wyszeptała - Chodź, mam dla Ciebie obiad, nie przejmuj się, jest dobrze. 

________________
Witam się z taką oto panią! ^^ Mam nadzieję, że ją polubicie c: 
Wizerunek:Rosie Huntington 

Leigh


Leigh ( Li, Igi, Ive )

18 lat, Brazylijka, W strefie od 2 lat
_Galeria_
 Pomocnica głównego plastra.

W labiryncie jestem już 2 lata to sporo czasu. Na początku, jak każdy jechał w "windzie" słychać było odgłosy zwierząt. Nigdy nie chciałam, nigdy nie wiedziałam... Jak jechałam to jakoś się nie bałam.
- Bo czego się bać, przecież potwory, da się je zabić.
Gdy już wyjechałam, ktoś otworzył "windę, klatkę" stały na de mną jakieś osoby, ktoś podszedł, i się spytał.
- Jak się nazywasz ? 
Wszyscy mi się przyglądali.
- Mam na imię Leigh.
Pomogli mi się wydostać. I spojrzałam się na otwarte wejście. Chciałam tam podejść. Nie przejęłam się resztą i zaczęłam biec, dobiegłam zatrzymałam się i dotknęłam. 
Właśnie wtedy w dotyku wyczułam coś znajomego, zamknęłam oczy i widziałam to miejsce i ktoś coś mówił...
- Li, choć musisz mi pomoc tu przygotować wszystko i...
Wtedy ktoś mnie odciągnął. Otworzyłam szybko oczy i zobaczyłam ich. 
- Znaleźliście już wyjście? Chcecie tu zostać ? Mogę dołączyć do biegaczy ? 
To co powiedziałam chyba ich troszkę, zszokowało. Wzięli mnie i do " więzienia" wrzucili. Ktoś podszedł do mnie i dał mi coś do jedzenia i picia. Skinęłam głową. 
- Szybko pognałaś, jak narazie wyjścia jeszcze nie znaleźliśmy, tutaj jest bezpiecznie. Na noc labirynt się zamyka, a rano otwiera. Biegacze muszą cię wybrać. Czemu stałaś przy "bramie" i ją dotykałaś?
- Bo miałam tak jakby deja vu  i musiałam coś sprawdzić... Jak masz na imię.
- Aha, moje imię to Anika. Dobranoc
Poszła, usnęłam...
- Ive, nie zdradzi się, uważaj na nich. 
- Czemu ja, przecież mój brat on też mógł być.
- On tu było 10 lat temu, wybrał się sam do labiryntu, oczywiście przeżył, ale potem już sama wiesz.
- Tak wiem, ty jesteś Ava tak.
- Tak jestem Ava, uczyłyśmy się razem, i przyjaźniliśmy, ale potem wybrali nas do testu.
- Ava...
- Tak.
- Czy więcej już się nie " porozmawiamy" ?
- Tak to jedyny raz.
   No i tak minęły mi dwa lata.   Pomagałam... 
Ale zawsze siedziałam, przed wejściem i patrzyłam, 


Wspomnienia, które pamiętam przed tym całym durnym "więzieniem" są znikome. Czasem jak coś zrobię, albo zasnę. One same wracają albo po prostu nie chce pamiętać.


 Wygląd:
Brązowe oczy, ciemna karnacja i ciemne włosy. Nosi trochę biżuterii. Jest śliczna, wysportowana...
Zobaczysz ją i sam się przekonasz jak wygląda.
Charakter:
Jest zabawna i ma poczucie humoru, jest towarzyska, ale także lubi pobyć trochę w samotności...
Jest nieobliczalna, szalona, lubi się dobrze zabawić. Potrafi pomóc i lubi rozmawiać i pocieszać. Lubi poznawać nowych ludzi. Nie lubi rozmawiać o swojej przeszłości, czasem wpada w furie.

piątek, 17 lipca 2015

I've spent a whole day on a hamster wheel just for you

Aria || Amerykanka || 17 lat || 
W strefie od miesiąca || Kucharka || 
Galeria || Relacje ||
Gdy otworzyłam oczy, widziałam
jedynie ciemność. Jezu, to było okropne. Nie cierpię ciemności, więc zaczęłam krzyczeć... tylko, że nikt mnie nie usłyszał. Tak, jakbym była tam sama jak palec. Odsunęłam się do tyłu, plecami dotykałam już ściany. W końcu pojawiły się
promienie światła. Teraz widziałam, że jestem w jakiejś windzie. Wokół mnie, znajdowały się różne pudełka. Otworzyłam jedno z nich, w środku znajdowały się ubrania... całkowicie nie w moim stylu. Odłożyłam je z powrotem na miejsce. Nagle usłyszałam czyjeś głosy, szybko wstałam oraz swoimi budami rozwaliłam jedną, drewnianą skrzynkę. Kawałek drewna chwyciłam do ręki i w tamtym momencie, zobaczyłam innych ludzi. Uśmiechali się do mnie, ale mi aż tak wesoło nie było. Nie wiedziałam nic. Nie miałam pojęcia KIM jestem, DLACZEGO tu jestem a moje wspomnienia były wymazane. No pięknie. - Radzę wam nie robić głupich rzeczy. Albo dostaniecie drewnem w oko... wtedy przekonacie się, jak to jest w ciemności. Nie żartuję. -   Ich miny już nie były takie wesołe, co od razu poprawiło mój humor. Co to w ogóle za głupota, bycie zadowolonym z tego, że człowiek przybywa w klatce?! Czy jak to się do cholery zwie. Po około pięciu minutach wpatrywania się w Siebie pewien Azjata zeskoczył do mnie na dół. Zmierzyłam go swoim lodowatym wzrokiem. - Serio...chcę wrócić stamtąd skąd przybyłam. Teraz! - Chłopak jednak nie zareagował na moje żądanie w jakiś konkretny sposób, a Ci co stali tam wyżej zaśmiali się. -Wybacz śliczna. Ale to nie jest możliwe. Gdybyśmy tak mogli, nikt z nas by tu nie tkwił. - Po tych słowach puścił oczko w moją stronę a następnie pomógł mi wyjść z tego dziwnego czegoś. Rozglądałam się dookoła. Wszystko wydawało się być inne, obce, ale jednak miałam uczucie, że to miejsce jest moim prawdziwym domem
Gdy zauważyłam mur otaczający to pełne natury miejsce zmarszczyłam brwi. Nie podobało mi się to, cokolwiek to było. Podeszła do mnie jakaś dziewczyna, była blondynką oraz miała ładne kręcone włosy. Te włosy...kogoś mi przypominały... ale nie wiedziałam kogo. Ta cholerna pamięć! Czy ja jestem jakimś szczurem laboratoryjnym, bo jeśli tak, to podjęli co do mnie złą decyzję. Dziewczyna przedstawiła się, jej imię to Elizabeth... jak normalnie w czasach ... no tych...starych czasach. Ale skrót już brzmiał lepiej... Elle. O dziwo chciałam jej zaufać. Nie miałam ochoty zaatakować ją własnym butem, co jest już jakimś postępem. -Ja jestem....okkey... jaja Sobie robicie... możecie oddać mi moją pamięć? Serio... naprawdę, to się robi żałosne. - Przewróciłam oczami oraz przygryzłam swoją dolną wargę.  Taki już nawyk kiedy ktoś działa mi na nerwy. Byłam pewna, że to oni coś ze mną zrobili oraz dlatego te mordy im się tak cieszą. Ugh, wszyscy wydawali się tacy irytujący. -Dobra! Sama Sobie stąd wyjdę! - Skierowałam się w stronę tego cholernego muru, sprawiał, że czułam się mała... a bynajmniej jeszcze mniejsza niż zazwyczaj. No i gdy już miałam wychodzić z tej gównianej osady, czy co to w ogóle jest jakiś gościu mnie zatrzymał. Idiota. Jeszcze powiedział, że lepiej będzie dla mnie, jeśli zostanę tutaj. Ta, położę się spać a Ci ludzie mnie zrabują albo obetną mi włosy na łyso... nie zdziwiłoby mnie to. -Słuchaj, chcę wracać do domu, a jeśli mi w tym nie pomożesz, do dopilnuje aby twoje oczy zostały wydłubane patykiem podczas twojego słodkiego snu - Ten jedynie spojrzał się na mnie z dziwną oraz nawet przerażoną miną. Przełknął ślinę i dźgnął mnie jakimś czymś co jak 
szczotka wyglądało. Tupnęłam wściekła nogą i wróciłam do blondyny. Zaproponowała że mnie oprowadzi. Wow! To oni nawet mają tu ludzi którzy zapoznają mnie z tym piekłem... genialnie! Później pewnie jeszcze będę mi kazać siedzieć w błocie ze świniami. Poszłam za nią... no i miałam racje... ludzie ze świniami i krowami. Po jakimś czasie skończyła się ta cała 'interesująca' wycieczka. Elle powiedziała, że pamiętam wiele dziwnych, pojedynczych rzeczy... chyba chodziło im o nazwy przedmiotów, bo wszystko u nich miało dziwne nazwy. Mnie nazywali Njubi, kilka razy usłyszałam też słowo świeżuch. Czułam się jak przedmiot. Jedna osoba nazwała mnie klump. Co to w ogóle za słowa?! W jakim ja jestem miejscu... nikt nie chciał odpowiadać na moje pytania. Ci ludzie naprawdę popsuli mój humor. Wkurzona poszłam gdzieś w stronę lasu... czy tam cmentarza. Po drodze natknęłam się na jakiegoś chłopaka, razem z nim był ten Azjata co mnie wyciągnął ze środka tej windy co oni pudłem nazywają... nawet tego nie odróżniają. Niech bóg ma ich w swojej opiece. -Nazywam się Minho- Usłyszałam znów ten głos... wcześniej nazwał mnie 'śliczna'... lubię go. -Fajnie... miło poznać. Ja jestem...Aria! Ariana! Pamiętam! Moje imię to Aria - Posłałam mu szczery uśmiech. Moja pamięć zaczęła wracać. Teraz chyba ogarnęłam o co w tym chodzi. Musimy Sobie wszystko przypomnieć, odpowiedzieć na jakieś pewnie żenujące pytanie związane z nami po czym wsadzą mnie z powrotem tam do pudła i wyślą do domu. Chwała Bogu! -Imię już pamiętam... oraz mam 17 lat. To wiem na pewno. Oo! I lubię gotować. To też wiem. Więc... czy to znaczy że niedługo mnie wypuścicie? - Zapytałam z nadzieją w głosie... ktoś zawsze mi mówił, że nadzieja matką głupich. Ha! Mylą się... nadzieja twoim panem! Minho uśmiechnął się oraz powiedział, że to świetnie...ale ten obok jedynie się zaśmiał. - Marzenia Njubi. Lepiej zamknij swój twarzostan. Nigdy stąd nie wyjdziesz, utknęłaś tu tak, jak i my. Rozumiesz świeżuchu? - No i tutaj gościu przegiął. Jestem mała, czasem słodka i wyglądam na bezsilną... ale jak komuś przywalę, to już zmieniają zdanie. Rzuciłam się ze swoimi pazurami na niego bardzo rozwścieczona... ugryzłam go. Zacząć wrzeszczeć 'Minho, purwa weź ją ode mnie!'. Zbiegli się inni ludzie, miałam ochotę ich też pogryźć...albo chociaż powiesić ich na tych szelkach na drzewach... pasowali by to tego mrocznego lasu na tyle... gdybym mogła to bym ich niedźwiedzią na pożarcie dała! Poczułam jak ktoś mnie od tego idioty odciąga. -Szczylniak z niej! Ona jest popikolona! Klump! - Przed chwilą błagał kolegów o pomoc, a teraz udaje odważnego i mówi jakieś słowa, których nie rozumiem. -Weź się przymknij albo powieszę Cię na tej wierzy na jakimś grubym kiju! Albo utopię Cię podczas snu! Załatwię Cię tak, że własna matka Cię nie pozna!- Zagroziłam mu...ale to on zaczął. Zabrali mnie do jakiegoś dołu... nawet powiedzieli, że jedzenia nie dostanę. Mówiłam, Ci ludzie nie są normalni! To miejsce jest jakieś szalone, niech wszyscy się utopią... niech ich żywcem pogrzebią...oprócz tej Elle i Minho... reszta lepiej niech do mnie nie podchodzi, bo głowy poodgryzam...
[Oto moja najnowsza oraz ostatnia postać na tym blogu. Aria mimo iż bywa niebezpieczna, potrafi pokochać ludzi. Trzeba po prostu podejść do niej w dobrym humorze oraz z miłymi zamiarami. Zapraszam do wątków! ]

czwartek, 16 lipca 2015

Good Luck...Don't Die

Minho

18 Lat || Zwiadowca || Koreańczyk || 6 Lat w labiryncie ||Sennik || Relacje ||
Każdy zaczyna tutaj jako 'ten nowy'... Ja także byłem taki kiedyś. Wiecie...zabłąkany, niczego nieświadomy, przestraszony.  Co prawda, jestem jednym z pierwszych osób które tu się zjawiły. Na początku nie pamiętałem swojego imienia, tak jak każdy kto do nas przybywa. Jednak na drugi dzień usłyszałem w śnie, jak ktoś woła moje imię. Była to kobieta...wyglądała na przestraszoną. Później przypomniałem Sobie mój wiek. Znalazłem się w tym labiryncie, kiedy skończyłem 12 lat. To oznacza, że błąkam się po tym dziwnym miejscu już od bardzo dawna. Na początku nie było tu zasad, nikt nie mówił nam co mamy robić. Jednak nasz lider, po jakimś czasie zdecydował się na zmiany. Stwierdził, że lepiej będzie dla nas, jeśli zmienimy wszystko. Zaczęliśmy przydzielać wszystkim różne role do odegrania. Na początku byłem zbieraczem. Dzięki temu znam całe to miejsce na pamięć. Wiem co jest gdzie, w jakim miejscu można znaleźć jadalne rośliny, na jakie miejsca powinienem uważać. Mam naprawdę dobrą pamięć, właśnie dlatego awansowałem na zwiadowce. Jestem głównym biegaczem, także pierwszym jaki powstał. Zajmuję się tym, już cztery lata. Znam układ całego labiryntu, wiem jak z niego wrócić.

Moim zadaniem jest także wyrzucanie ukąszonych z naszej osady, później muszę iść i sprawdzić czy ktoś przeżył. Nie cierpię tego zadania, muszę patrzeć jak moi przyjaciele giną, a czasem sam ich zabijam. To dla dobra reszty... dla dobra mojego...dla przetrwania. Musiałem się nauczyć, aby nie przywiązywać się do innych. To trudne, bardzo często ludzie giną, praktycznie raz w tygodniu kogoś tracimy. To przerażające, jednak nic na to nie zdziałamy. Staramy się utrzymać to miejsce jak najlepiej, chcemy aby było tu bezpiecznie. Niektórzy wierzą, że kiedyś się stąd wydostaniemy, inni zaś, stracili nadzieje. Ja...sam nie wiem co o tym sądzę. Powoli zaczynam myśleć, że szukanie wyjścia jest tylko stratą czasu. W lesie jest chatka, wybudowałem ją razem z naszym liderem. W niej znajduje się replika całego labiryntu. Są tam wszystkie ściany, wszystkie wejścia. Każdego dnia otwiera się inna ściana, a ja przeszukuję każdy zakątek aby znaleźć cokolwiek, co pomoże nam się wydostać. Nic nie znalazłem. Zdarzyło mi się dwa razy spędzić noc w labiryncie. To było przerażające. Myślałem, że zginę...jednak udało mi się przetrwać... w odróżnieniu do moich znajomych.
Czasami miewam dziwne sny, przypominają mi się różne rzeczy z czasów, kiedy jeszcze nie dostałem się... do tego piekła. Jednak, na początku pamiętałem je jedynie przez krótki czas, później znikały, tak jakbym nigdy o tym nie wiedział. Wtedy zacząłem je zapisywać. Każdy z nas otrzymał jeden notatnik. Przybyły one w skrzynce. Sam nie wiem po co... ale czasem wydają się być przydatne. Swój przerobiłem na sennik. Zapisuje w nim wszystko co uda mi się przypomnieć, abym mógł dowiedzieć się jakim cudem znalazłem się w tym miejscu, z jakiego powodu... oraz może dostanę wskazówkę, jak się stąd wydostać.

[Oto pierwsza postać na naszym blogu! Serdecznie zapraszam na wątki!]

Czekam na rozpoczęcie z:

Prowadzę z:
♦ Anika ♦

1/7 wątków

czwartek, 9 lipca 2015

REAKTYWACJA

Witam wszystkich streferów! Wybaczcie, iż blog został pozostawiony bez niczyjej opieki. Główna adminka miała dosyć dużo spraw i problemów na głowie, więc trudno było jej znaleźć czas aby zajrzeć na grupowca. Jednakże...POWRACAMY. Dlatego, wszyscy którzy są jeszcze chętni aby wspólnie się bawić, proszę dajcie znać pod tym postem ewentualnie w zakładce "Lider".